Nie jestem miłośnikiem pączków z marmoladą różaną, wręcz przeciwnie, niestety większość jest sprzedawana w takim zestawie. Ze "smarkatych" czasów pamiętam jak babcia robiła pączki nadziewając je dużą ilością powideł śliwkowych i to były najlepsze pączki którymi mogłem się zajadać.
Portosa polecił mi sprzedawca w moim ulubionym sklepie, zaznaczając że jest mocno aromatyczna z nutą cytrusową, tak więc nie pozostało mi nic innego jak sprawdzić co tabakiera w Bernardowskim stylu kryje w sobie.
Po przesunięciu tego zręcznego suwadełka do moich nozdrzy z wielkim impetem dotarł meteoryt świeżości, dzika róża wraz z cytrusami walą w drogi oddechowe niczym niczym Mike Tyson aż się w głowie kręci, zachęcają do zażycia. Tabaka sucha o drobnym zmieleniu, jak to w przypadku produktów WoS bywa. Uderzenie aromatów jest tak mocne, że wystarczy mała szczypta żeby zaznać szczęścia, współpraca aromatów jest tak zgrana, że idą łeb w łeb bijąc się o pierwszeństwo i tak oto kwaskowate cytrusy są łagodzone dzięki dzikiej róży. Nigdy nie wiem co jest na pierwszym planie, gdyż w zaciszu domowym bardziej czuje róże a na dworze zaś biją mnie w głowę cytrusy.
Moim zdaniem świetny produkt, którego CiT na pewno nie może się wstydzić a wręcz odwrotnie, gdyby była produkowana w kraju, mogła by spokojnie być naszą chlubą w świecie tytoniowym. Kolejny raz tabaka sprawiła, że to czego nie lubię w jedzeniu, polubiłem w niuchaniu. Moim skromnym zdaniem pozycja warta spróbowania dla każdego, oczywiście z uwagą na dawkowanie, gdyż powala jak nie jedna mocna mentolówka.