Ten produkt dostałem jako gratis – za jeden grosik. Niby darowanemu koniowi… Ale ciężko się powstrzymać.
Plus jest taki, że tabaka jest w puszce – a tej brakowało mi w mojej kolekcji. Obecnie można ją kupić w „akrylach”. Puszki pewnie też się znajdą w jakichś zakamarkach internetu i tradycyjnych trafik. Akryl jest jak wiadomo praktyczny, choć naklejka na nim nie jest najlepszej jakości. Wobec puszki mam zastrzeżenia – może rdzewieć. Ponadto po odklejeniu zabezpieczającej tasiemki nie polecam dotykać tabakiery przez jakiś czas, bo możemy ją naznaczyć własnymi odciskami.
W gruncie rzeczy to tyle z plusów… Sama tabaka jest biała jak śnieg – tego można oczekiwać po napisie „White”. Nic zaskakującego. Drobna, delikatnie wilgotna… Ale„fajna”. Lekki, puszysty śnieżek, choć bardzo łatwo wydostaje się poza brzegi puszki. W przypadku akrylowych tabakierek ten problem nie występuje.
Niestety smakuje jak mix cukru pudru z tynkiem i dość mocnym mentolem. O ile smakowi mentolu niczego wielkiego nie zarzucę to zażywanie tego specyfiku nie należy do przyjemnych.
Smak znika szybko – najpierw po małym ukłuciu mentol i cała słodkość, a na koniec zostaje nam dziwne, niemiłe uczucie. Żeby się nasycić trzebaby zażyć kopę albo dwie – a tego się wcale nie chce. Jest mnóstwo smaczniejszych tabak mentolowych. Już nie wspomnę o… Aspekcie zdrowotnym – trochę zanieczyszczona tabaka może spleśnieć. Nawet jak to się nie stanie to cukier w nosie nie jest niczym obojętnym.
Reasumując: Choć ostatecznie nie odrzuca, nie obrzydza (tzn. nie tak bardzo, ale chce się zabić smak czymś lepszym) to na pewno nie jest warta wydanych pięniędzy… No, jeden grosz na pewno. Bardzo miło przyjąłem kolejną tabakierkę w kolekcji i to wszystko.
PS. Ocena dotyczy akrylowej wersji tabaki - za puchę dałbym tróję.