Jeśli to jest "English Type", to ja jestem Bob Geldof. Jeśli ktoś sobie życzy poniuchać mentolówek w angielskim stylu, to polecam np. Hedgesa L.260 albo innego WoSa Extra Menthol czy Gawitha (obojętnie - Samuela lub Hoggartha), a od tego "Deutsche Sorte" lepiej niech trzyma się z daleka. Czy ja się czepiam szczegółów? Skądże znowu - ja na szczegółach buduję filozofię życia! Dalej jest dużo lepiej. Ciężko mi to przechodzi przez klawiaturę, ale to dosyć dobry stoff. Mentolowe Pöschle należą w mojej dziwnej opinii do tych bardziej strawnych, a to ze względu na brak efektu zgrzytania pomiędzy syropem miętowym, a owocowym - jeden niemiecki aromat na tabakę w zupełności starczy. Reszta jest taka, jak we wszystkich tabakach pana A., więc opisywać nie będę. Za to, bardzo podoba mi się tabakiera, taki srebrny medalionik. Choć i tutaj wypatrzyłem mankament - dozownik (a dokładniej: dziurka) jest zbyt mały, jak na takie germańskie, toporne mielenie tabaki. Ale co ja tam będę... Piątka dla Pöschla? Albo ja się starzeję, albo zbliża się koniec świata. Majowie coś tam przepowiadali...