Lubię zapach kawy, jednak spodziewałem się bardziej kawowego smaku. A tu takie słodko-mleczne cappuccino. Nie jest złe ale jakby ktoś znał tabakę o smaku prawdziwej kawy to proszę o pozostawienie komentarza :)
Tabaka średnio zmielona, średnio wilgotna o ciemnym kolorze.
Pudełeczko ładne i bardzo praktyczne, otwierane przez obracanie.
jest bardzo aromatyczna i świetna w smaku - przypomina kawę cappuccino o smaku kawy. Dłuugo utrzymuje się jej zapach. Pudło jest przesuwane z niewielkim otworem, nadruk minimalistyczny. Czego chcieć więcej? Na pewno więcej tabaki bo jest tylko 4g
"Pan Alojzy" zastosował patent stary jak świat: malutka, ładniutka tabakiereczka, aromat troszkę nietypowy, troszkę mentolu= przepis na sukces. Niedawno opisywałem tabakę Tucky, tam zastosowano ten sam pomysł. Dość powiedzieć, że działa tutaj kilka mechanizmów/faktów/zjawisk, które wpłyną na popularność tego maleństwa. Primo: "a co to takiego, nowe jakieś. To jest Poeschl?! Ile płacę?", secundo: "ale fajna tabakierka, wow, muszę mieć ją w kolekcji", tertio: "wszyscy polecają, muszę ją mieć, aromat kawy, każdy lubi kawę", quarto: "8 zł?! musi być dobra!". Tym właśnie sposobem tabaka ta zyska na popularności, tako rzeczę ja- Nitzo.
Tymczasem moim zdaniem jest to dość dobra tabaka, ale nie ma w niej nic odkrywczego, nie ma nic zachwycającego. Danie główne, jakim jest aromat kawy, to w zasadzie odgrzewany kotlet, bo ileź to już było tabak o takim aromacie kilka WoSów, SG BC, Jaxons, kilka PG itd. Ów kawowy aromat w Grado jest całkiem całkiem, tylko co z tego, skoro we wszystkich w/w tabakach jest w zasadzie bardzo podobny. Mamy więc delikatny, słodki aromat przywodzący na myśl kawę z mlekiem i cukrem, ew. kawę po irlandzku, mleczną czekoladę. Aromat ów współgra z delikatnym mentolem, tym razem Pan Alojzy nie przesadził i jest go tam tyle ile powinno być. Całość bardzo udana i przemyślana, zaskoczyli mnie. Tytoniu niestety nie czuć, wcale a wcale. Szkoda
Zapewne po jakimś czasie mentolu będzie mniej, jestem ciekaw jak Grado będzie wtedy smakowało, niestety nie dane mi było tego doświadczyć,bowiem nosiłem Grado w portfelu przez 3,5 miesiąca, zażywając od czasu do czasu i niedawno mi się skończyła. Być może jeszcze kedyś ją kupię.
Tabakierka może zachwycić prostotą, w gruncie rzeczy jest dość podobna do tej z Tucky. Malutka, zgrabna. Etykieta z nowoczesnym wzroem, w tle ziarna kawy gdy patrzymy pod odpowiednim kątem, z tyłu standard, ostrzeżenie. Pewne novum wdrożyli, podobne wcięcie jak w SD pokazujące w którym miejscu na pierścieniu jest otwór. Podoba mi się.
Konsystencja podobna jak w większości tabak z Poeschla.
Na początku grudnia postanowiłam zrobić większe tabaczane zakupy i dzięki temu już spora rodzinka tabak powiększyła się o kilka wyjątkowych tabakierek. Agrestowa limitka od Gotarda dumnie spogląda na przybyłe tego samego dnia Magic Moments, Frohes Festa, Sudfruchta, ale nie jest na tyle odważna, by zmierzyć się wzrokiem z malutką czarnulką, która skromnie przycupnęła wśród poschlowskich specjałów.
Gdyby ta mała czarnulka była kobietą, byłaby piękną, filigranową brunetką, z długimi nogami, kobiecymi kształtami, idealną figurą… Miałaby wielkie, okrągłe brązowe oczy, idealnie równe i białe zęby, cudowne usta. Elokwencja i inteligencja onieśmieliłyby każdego. Uwielbiałaby piwo, sport, filmy dla dorosłych i gry na konsoli. Nosiłaby eleganckie ciuchy i buty na wysokim obcasie. Byłaby magnesem na mężczyzn. Każdy marzyłby o choćby jednym uśmiechu skierowanym do niego. Miałaby tylko jedną drażniącą wadę. Spory, gęsty wąs okraszałby jej cudowną twarzyczkę. Mimo tego, każdy nadal marzyłby o niej.
Wiecie już o czym mowa?
Tak, to cudeńko ze stajni pana Alojzego byłoby genialne, ale jego ludzie zorientowali się, że będzie zbyt dobre i dorobili naszej bogini szkaradnego wąsa w postaci mentolu. Kiedy ściągałam tasiemkę z 4 gramowej tabakierki, cały pokój wypełnił się zapachem świeżej, palonej kawy, tak cudownym i realistycznym, że Poschl urósł w moich oczach. Tak szybko jak urósł, tak szybko z powrotem został zdegradowany, ponieważ zamiast spodziewanej kawy i czekolady, mój nos zmroził mentol. Kiedy trzyma się w rękach elegancką plastikowo-metalową puszeczkę, otwieraną tak jak Ozony, nie sposób wyczuć sprytnie zakamuflowanego mentolu. Proszek jest ciemnobrązowy, średnio zmielony i średnio wilgotny. Jak już zadomowi się w nosie i mentol wywietrzeje (co na szczęście dzieje się szybko), niemożliwym jest nie popaść w zachwyt. Cudowny aromat uspokaja zmysły, relaksuje, sprawia, że człowiek wciąż chce się zatracać z czarnowłosą pięknością mimo jej pokaźnego zarostu, bo gdy tylko zaakceptuje się ją, wąsy znikają i do następnego zażycia nie ma po nich śladu. Bardzo lubię kawę i piłam wiele różnych z różnych zakątków świata, ten aromat najbardziej przypomina mi zapach, który czułam zanurzając dłonie w drewnianej baryłce pełnej grubych, czarnych ziaren jamajskiej kawy. Daleko w tle można też wyczuć nutkę czekolady, jest ona jednak tak subtelna, że po pierwszym zażyciu nie czułam jej. Dopiero po dłuższym romansie Grado otworzyła się przede mną i wyjawiła mi swoje sekrety. Czy ma jeszcze jakieś wady? Nie spływa, nie drażni nosa… Ma jedną- za szybko się kończy, a nie ma jej w każdej tabakierce. Kupiłam ją za 7,80zł i moim zdaniem nie tyle przepłaciłam, co dostałam za mało tabaki w odpowiedniej cenie. :)
Polecam ją gorąco wszystkim, bo jest wyjątkowa, naprawdę wyjątkowa i każdy, kto miał z nią romans mi to przyzna.
Kto mnie troszkę zna ten wie że mój związek z Gawcią Aprokotką trwa już ładnych parę lat. Przyznam się Wam (tylko mnie nie wydajcie) że dość często zdarzają mi się skoki w bok... Miałem również kilka dłuższych romansów np z Gluck Auf, Jubiläums Snuff niedawno z Magic Moment. Za każdym razem jednak pokornie wracałem do swojej oblubienicy pod jej pantofelek. Ostatnio poznałem jednak piękną filigranową czarnulkę. Imię jej to Grado Caffè... Kochliwy jestem no i zabujałem się w niej od razu. Serce mam wielkie więc stwierdziłem że mogę kochać więcej niż jedną...
Tabakierka: w ozonowym stylu, obrotowa z dziurką w boku. Brak naklejki na froncie tabakierki, zastępuje ją za to ładnie nałożona farba z estetyczną grafiką. Ilość tabaki jest skandalicznie mała! Zaledwie 4 gr. To jej największy minus.
Tabaka: wilgotność i konsystencja poschlowska znana z Gawitha, Ozony czy Red Bulla o ciemnej barwie.
Aromat: kawowy. Nie znam się na kawie. Pijam ją bardzo sporadycznie więc nie powiem Wam czy to capuccino, espresso czy jakaś rozpuszczalska. Wiem jedno: jeśli znalazł bym kawę o smaku tej tabaki to pił bym ją chyba wiadrami! Aromat utrzymuje się długo i jest bardzo przyjemny. Nie nachalny, delikatny, po prostu bardzo gustownie skomponowany.
Czarnulka jest świetna. Ma to coś! Mógłbym z nią pochodzić dłużej jednak po 2 dniach tabakierka świeci pustkami. Zważając na to że było jej tylko 4 gr. a kosztuje tyle co przeciętna 10 gr. dobra tabaka to niestety zwycięża ekonomia.
Spadaj maleńka! Masz tu 2 piątaki i wpadnij za jakiś czas. Jesteś dla mnie za droga w utrzymaniu. Czekam na nasz następny raz z niecierpliwością... :)