Od razu powiem, że tabaki tej dał mi spróbować kolega ze szkolnej ławy. Wiedział on, że tabaczę i pewnego pięknego dnia sprawił mi niespodziankę tą tabaką. Jako, że ma on przewlekły katar, nie mógł jej spróbować i dał mi ją do zrecenzowania, sypiąc mi na rękę sporą dawkę specyfiku. Szczęściem jest, że jej nie spróbował, bo ta tabaka to rzecz nie warta zachodu. A teraz koniec osobistej wycieczki.
Tabaka ta jak inne SG jest pylista. Pył aż gryzie w nos, o ile tam trafi, gdyż bardzo, bardzo łatwo ją nieopatrznie zdmuchnąć. Kolor piasku. Mocne zmielenie. Niemożebnie sucha.
Truskawka...jest wiele tabak truskawkowych, acz ta nie jest produktem wybitnym na ich tle. Truskawki nie czuć wcale. Po przebiciu się przez pył w nosie czuć delikatną truskawkę, ale od tabaki o tym zapachu spodziewałam się stuprocentowego zapachu, mocnego truskawkowego kopa.
Kolejna przygoda z SG nie zakończyła się dobrze. Nie polecam jej dla amatorów, gdyż ich zniechęci do tabak. Po Black Coffee i Peach, kolejna porażka (moim zdaniem) Samuel Gawitha. Not my cup of tea, jak rzekliby Anglicy.
Marzec 01, 2011
Maj 13, 2014
Tabaka ta jak inne SG jest pylista. - Nie wszystkie tabaki SG są pyliste.