Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat. Opowiem Wam o tabace niezwykle przyjemnej, bogatej, z klasą... jak przystało na produkt rodem z Anglii. Kilkumiesięczna przerwa zrobiła swoje - nos odpoczął, można więc znów do woli napawać się aromatami, zarazem dostarczając organizmowi mniejsze lub większe dawki nikotyny. Z pudła wydobyłem puszkę, w której ostały się resztki tabaki, resztki zostawione na potrzeby niniejszej recenzji.
Bouquet od Sama Gawitha zachwycił mnie już na samym początku. Pierwsze zażycia i poznawanie tej tabaki sprawiły mi niesamowitą przyjemność i radość. Jak jest teraz, po "skonsumowaniu" prawie 25 gramów tego specyfiku? Identycznie. Świetnie skomponowany blend, który cichaczem wdarł się na listę moich ulubionych tabak. A czym mnie zachwycił? Chyba nie popadnę w przesadę, jeśli powiem, że niemal wszystkim. Już sama konsystencja prezentuje się niezwykle przyjemnie. Zachłanne palce nabierają średnio mielonego i średnio wilgotnego proszku o ładnym odcieniu brązu. Tabaka ładnie zachowała swoją wilgotność, mimo że puszka otwarta została kilkanaście miesięcy temu. No właśnie, puszka - cynowa, solidna, szczelna. Odkąd kupiłem pierwszą tabakę SG w takim pojemniku, wybiłem sobie z głowy zakup tychże specyfików w plastikowych tabakierkach. Różnice w utrzymaniu świeżości są kolosalne. Dość jednak o powierzchowności, przejdźmy do duszy, odkryjmy Bukiet.
Zapewne większość z Was po przeczytaniu nazwy tabaki pomyślało, że to z pewnością kwiatowa kompozycja. Sam na początku miałem takie wyobrażenie. Jednak Bouquet to coś innego, to coś więcej... Tonka rodem z Elmo's Reserve wita nas jeszcze przed zażyciem. To chyba najbardziej zaakcentowany aromat. Z puszki dochodzi do nozdrzy istny miszmasz aromatyczny - tonka, akcenty skórzane, owocowe, kwiatowe. Po zażyciu wszystko zaczyna się klarować, ale najpierw czeka nas lekkie uszczypnięcie. Mija kilka chwil, kilka oddechów i już możemy się cieszyć feerią aromatów. Jak już wspomniałem, tonkowy akcent to bezsprzecznie fundament całej kompozycji. Dookoła tańczą inne nuty, jedne bardziej wyeksponowane, inne trochę z boku. Cytrusowe tony, nieco subtelne, podobnie jak w blendach nurtu SP, ale świetnie uzupełniające tonkę, która z czasem cichnie, choć nie znika. Pojawiają się kwiatowe (konwalie?), drzewne akcenty o słodko-gorzkawym charakterze. Całość jest niezwykle przyjemna w odbiorze i nie przytłacza mimo swej złożoności. W tej kwestii, wg mojej skromnej opinii, Bouquet jest bardziej przystępny niźli Elmo's Reserve (choć Spaniel nietuzinkową tabaką jest). Korowód aromatów toczy się i toczy, oddychamy głęboko, mijają minuty, a Bukiet cały czas raczy nas swym dobrodziejstwem. Trwałość i intensywność to jego wielkie zalety, choć do Kryształka Fiołka nieco brakuje. Końcówka to już jakby kwiatowa solówka, choć w tle wydaje się majaczyć szorstkie tytoniowe tło. Ciekawe zakończenie, przypieczętowane lekkim kręceniem w nozdrzach. Taki jest Bukiet moi mili.
Zamawiając tę tabakę, nie miałem pojęcia, że przyjdzie mi obcować z produktem tak złożonym i przemyślanym. Zażywałem go, z przerwami, przez kilka miesięcy i teraz gdy w puszce zostały może 4 szczypty, mogę powiedzieć, że Bouquet nie znudził mi się ani trochę. Z pewnością w przyszłości nabędę następny egzemplarz, bo lubię wracać do dobrych rzeczy...
Kwiecień 15, 2014
Kwiecień 15, 2014
Kwiecień 15, 2014
Kwiecień 15, 2014
Kwiecień 28, 2014
Lipiec 03, 2014