Brak czasu... Z drugiej strony ogromna chęć opisania tabaczanego aromatu. Minirecenzja będzie chyba dobrym rozwiązaniem. Przejdźmy zatem do konkretów.
Zakurzona puszeczka z aluminium skrywa w sobie resztki tabaki. Wieczko schodzi lekko, zerkam do środka. O proszę, specyfik dzielnie wytrzymał próbę czasu. Dość drobne zmielenie, wilgotność między małą a średnią, ładna tonacja brązu. A o czym ja właściwie rozprawiam? Ano postanowiłem uraczyć się kawą po irlandzku... w tabaczanej odsłonie.
Wąchając tabakę z puszki, nie oczekujcie silnego uderzenia aromatu. Daje się wyczuć dość subtelny słodko-gorzkawy ton, bardzo przyjemny, zachęcający do zażycia. Dwie solidne szczypty lądują w moich nozdrzach... Brawo, zero mentolu. Od początku możemy cieszyć się właściwym aromatem, zamiast przecierać łzy. Czy są tu wszystkie składniki kawy po irlandzku? Tak... Kompozycja w pierwszym momencie wydaje się prosta niczym linia fabularna śp. "Plebanii", ale to tylko pozory. Chwila skupienia, najlepiej w ciszy i spokoju, pozwoli nam rozbić aromat na czynniki pierwsze. Nuta najprawdziwszej kawy wita nas już na wstępie, lekko gorzka, ciut słodka, o śmietankowym tle, tak dla smaku. Proporcje słodyczy i goryczy są idealnie rozłożone, nie sposób tego nie docenić. Whisky - ważny ingredient kawy po irlandzku... z tym miałem problem przez dłuższy czas. Nutę alkoholową trzeba wyłapać, jest stonowana, jakby ukryta, ale jest. Teraz już mogę stwierdzić z pełną stanowczością - Irish Coffee od WoS to tabaka kompletna, jeśli mówimy o odzwierciedleniu założonego aromatu. Dołóżmy do tego tytoniowe tło, a wyjdzie nam przyzwoita całość. Rzec można, że to dobry kandydat na tabakę codzienną. To produkt dość lekki w zażywaniu, z powodzeniem można aplikować naprawdę solidne szczypty. Minusy? Być może... Chciałbym, aby aromat był bardziej intensywny i trwał nieco dłużej. Wiem, czepialstwo...
Reasumując, Irish Coffee warto mieć w swoim "jadłospisie". Mocna 4 ode mnie, za klasę, ładne proporcje, tytoń, za to, że jest. Zabrakło pazura (nie mówię o mentolu), tego "czegoś", magnetyzmu, magii, którą odnajduję w niektórych tabakach... To nie jest arcydzieło, może nawet do tego miana nie pretenduje. Może to i lepiej, bo czasem z takich aspiracji rodzą się miernoty. A tak po prostu mamy Irish Coffee - bardzo dobrą tabakę.