Zdecydowałem pozostać w klimatach z Sheffield i dziś opiszę kolejny produkt spod szyldu Wilsons of Sharrow. Po niezwykle klimatycznej i złożonej tabace Kendal Brown przyszła kolej na blend nieco prostolinijny, ale świetnie wpisujący się w panujący obecnie klimat (kiedy piszę te słowa, mamy pierwszą połowę lipca). Umęczony słońcem tabaczarz odkłada na chwilę ukochane pełnokrwiste schmalzlery czy grubiańskie "angliki" z nurtu "scotch" i "rappee". Orzeźwienie przynoszą tabaki mentolowe, wygrzebane z czeluści kolekcji. S.M. Blue należy właśnie do takiej grupy. A zatem... orzeźwienia nadszedł czas.
Tradycyja aluminiowa puszeczka mieści 5 gramów drobno zmielonego tytoniu w kolorze jasnego brązu, o średniej wilgotności. Całkiem przyjemna konsystencja zachęca do degustacji, co właśnie czynię. Wasze zdrowie, Panie i Panowie.
Już drobna zażyta szczypta raczy nas tym, na co czekamy o tej porze roku. Dość silny mentol i drobne zmielenie wdzierają się do nozdrzy niczym mroźne powietrze, przynosząc w jednej chwili upragnione orzeźwienie. O to chodziło, a jakże! Początkowe uderzenie trwa dość krótko, ale oddychajmy, oddychajmy śmiało. Na scenę wkracza drugi ingredient - kamfora, która podtrzymuje początkowe uczucie chłodu, już nieco lżejsze, ale przyjemne, z tą charakterystyczna surową nutą. Tabaka przynosi nam przyjemne doznania, a dodatkowo wyczuwamy delikatną, słodkawą nutę tytoniową gdzieś tam w tle. Tylko tyle i aż tyle. To niby prosta kompozycja, ale w tej prostocie tkwi piękno i - że tak się wyrażę - funkcjonalność. Ale S.M. Blue to nie tylko orzeźwienie. Skrót S.M. (Sharrow Medicated) zdradza nam, z jakim gatunkiem mamy tak naprawdę do czynienia. I tak jest w istocie. Opisywana tabaka (podobnie jak jej 4 siostry) charakteryzuje się leczniczymi właściwościami w walce z katarem. Tak więc mamy 2 w 1. Kupując tabakę S.M. Blue, nie oczekujcie fajerwerków aromatycznych, bo ich nie uświadczycie. Mocna "mentolówka" z klasą, chłodny angielski dżentelmen. To niezwykle ciekawa propozycja z rodzaju "medicated". Polecam.